Zwariowany był ten tydzień. Zaczął się nad morzem północnym, później zdążyłam się pochorować, widziałam Islands, piłam piwo z Islands i Parts&Labor, zrobiłam sobie dzień wagarowicza, poznałam cudownych erasmusów, imprezowałam z księciem z Kamerunu, który zaprosił mnie na swoją prezydencką przysięgę(czy jak to się tam zwie) a na sam koniec pojechałam do Brukseli na Parts&Labor. Ja poproszę więcej takich tygodni! :)